Wygrał.
Gregor również stanął na podium. Jestem z nich taka dumna. Cieszę się, że
dobrze im idzie w tym co robią. W przypadku Michaela wiem, że to tez moja
zasługa. Na chwilę poczułam się dumna. Po tym jak blondyn przebrał się i
skończył mnie przytulać pojechaliśmy do hotelu. Poszłam spokojnie do pokoju,
gdy nagle ktoś złapał mnie w pasie i zaczął kręcić we wszystkie strony.
Następnie puścił mnie i zaczął jeszcze raz dziękować za terapię z wczoraj.
-Naprawdę,
dziękuję Ci Jose. Bez ciebie nie załapałbym się nawet do pierwszej dziesiątki.-
uśmiechnął się uroczo.
-Nie ma
za co. To w sumie moja praca.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Matko, jak ty się do niego
ślinisz i w dodatku nie umiesz powiedzieć mu, że chciałabyś dowiedzieć się o
nim trochę więcej. Jestem załamana kochana.
Zamknij
się już. Denerwujesz mnie.
-Masz
może ochotę pójść jutro ze mną na spacer?- zapytał po krótkiej chwili ciszy.
-Jasne!
Nie ma problemu. O której?- zapytałam ze szczerym uśmiechem.
-Przyjdę
po śniadaniu.- odpowiedział i poszedł. Zostawił mnie na środku korytarza z
miękkimi, jak wata kolanami. Znalazłam klucz od drzwi i szybkim ruchem je
otworzyłam. Szybko znalazłam się pod prysznicem. Prze Zaczęłam pisać jeszcze
coś dla trenera i o 22:30 poszłam spać.
[Oczami
Michaela]
Szedłem
z szerokim uśmiechem do pokoju Niemców. Zapukałem i szybko otworzył mi Severin.
-Słuchajcie.-
wszedłem w głąb pokoju, aby zobaczyć ich wszystkich.- Umówiłem się z nią jutro
na spacer. Wszystko idzie w dobrym kierunku.- uśmiechnąłem się.
-Jasne,
i tak pewnie nie uda Ci się jej poderwać.- zadrwił ze mnie Wank.
-Mi się
nie uda? Proszę Cię na mój widok nogi same jej się uginają. Jeszcze tylko dwa
dni i będzie moja.
-Dobra,
dobra…- nagle do pokoju wszedł Gregor. Tego właśnie się bałem. Tego, że może
wszystko podsłuchać i powiedzieć Josephine.
-Michi
jesteś potrzebny w naszym pokoju. Trener.- powiedział i wyszedł. Pożegnałem się
z chłopakami i ruszyłem za Gregiem.
[Oczami
Josephine]
Kiedy
wstałam była godzina 7:40. Weszłam pod prysznic. Po dziesięciu minutach zakręciłam
kurek i zaczęłam suszyć włosy. Ubrałam się w wybrane ciuchy i wyszłam z
łazienki. Postanowiłam popracować jeszcze nad jakimiś dokumentami. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie telefon „Gregor”.
-Słucham
cię Greguś.- powiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
-Byłaś
już na śniadaniu?- zapytał.
-Nie.
Idziecie ze mną?
-Jasne,
tylko przyjdź po nas za pięć minut.
-Dobrze.
-Idę się szykować i poganiać chłopaków. Cześć.- i się
rozłączył. Jeszcze nie jest gotowy? Ja mu zaraz dam. Wyszłam z pokoju uprzednio
go zamykając. Kiedy doszłam do ich pokoju zapukałam. Otworzył mi Michael, który
mył zęby i miał na sobie tylko ręcznik. Niechlujnie potargane włosy- to
dodawało mu najwięcej uroku.
-Cześć.-
uśmiechnęłam się. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Z łazienki wyszedł
Gregor również w ręczniku, a z drugiego pokoju wchodził Stefan (zgadnijcie w co
był ubrany).
-Jakoś
się zmówiliście czy coś?- zapytałam.
-Czemu?-
odpowiedzieli równo.
-Serio?
-Taki
żarcik kosmonaucik.- odpowiedział Kraft.
-Tak,
tak. Ubierajcie się, bo będziemy ostatni w jadalni. Chłopcy tylko się uśmiechnęli. Ciągle czułam na sobie wzrok Hayboecka.
[po śniadaniu, Josephine]
Kiedy wychodziłam już z pomieszczenia złapał mnie Michael, który wychodził zaraz za mną.
-Jose, zaczekaj! - stanęłam i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka. - Ubierz się ciepło. - uśmiechnął się zawadiacko i już go nie było. Zobaczyłam jeszcze w oddali jak rozmawia z jakimiś mężczyznami.
Ruszyłam do swojego pokoju. Przebrałam się i poprawiłam fryzurę. Wzięłam telefon i klucz do pomieszczenia, w którym aktualnie mieszkam. Akurat kiedy wychodziłam Michi był już blisko mojego pokoju.
-Gotowa? - zapytał.
-Gotowa. - odpowiedziałam pewnie. Wyszliśmy z hotelu, wcześniej powiadamiając sztab i skoczków.
Bardzo miło nam się chodziło. Śmialiśmy się, żartowaliśmy i dowiadywaliśmy się o sobie różnych (czasem dziwnych) rzeczy. Od jakiegoś czasu nigdy tak miło mi się z nikim nie rozmawiało. Serio.
Wróciliśmy po 20:00 i nie jedliśmy już kolacji. Nie chciało nam się po prostu. Lenie. (xdd)
Michael odprowadził mnie pod pokój i życzył dobrej nocy. Wzięłam szybki prysznic i zasnęłam z uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że jutro czeka mnie ciężki dzień, bo chłopacy mieli ostatnie treningi przed konkursem.
[Michi]
Moje poczynania idą zgodnie z planem. Jose powoli się we mnie zakochuje, a ja wygrywam zakład. Uwielbiam takie życie. Tylko skoki i udawane związki-to sprawia mi największą frajdę. Możliwe, że kiedyś się zmienię, ale nie dzisiaj, nie jutro, ani za miesiąc.
Ułożyłem się wygodnie w łóżku i zgasiłem lampkę, która stała na stoliku nocnym.
Robię dobrze?
Oczywiście, że nie debilu. Tylko ją zranisz, nic innego.
Chyba nie zakocha się we mnie na zabój?
Już się zakochała, Michi.
-Cholera.- powiedziałem na głos. Stefan już dawno spał. Nikt z naszej kadry nie wiedział o zakładzie. W sumie to nawet dobrze. Nie chcę, żeby dowiedzieli się i sprawili przykrość Jose.
Sam sprawiasz jej przykrość tym, że okłamujesz ją. Chociaż ona jeszcze nie wie.
Zamknij się już.
Zamknąłem oczy i szybko zasnąłem.
[Następny dzień, popołudnie, Josephine]
Konkurs zaczynał się za kilka godzin, a ja już musiałam latać tu i tam z papierami. Nie było czasu żeby usiąść i coś zjeść. Od samego rana chodzę głodna jak wilk. Od wczoraj nie miałam kontaktu ze skoczkami. Maja teraz treningi i czas wolny, a ja? Ja piszę coś dla trenera. W mojej pracy nie lubię tylko tego, że wszystko musi być punktualne i poukładane. Naprawdę za tym nie przepadam. Ughhh...
Siedziałam w końcu na powoli zapełniających się trybunach. Miałam już dość pracy na dziś. Zdecydowanie. Kiedy konkurs się zaczął oglądałam każdy skok z zaciekawieniem. Po pierwszej serii na podium usadowili się: Prevc, Stoch i Freund. Austriacy dopiero na miejscach 4-10. Niestety
W końcu podium diametralnie się zmieniło: Wellinger, Kraft i Kasai. Zeszłam do skoczków i pogratulowałam Andreasowi i Stefanowi. Noriaki gdzieś mi uciekł. Niemiec urzekł mnie swoim ślicznym uśmiechem. Mam jakąś dziwną słabość do blondynów.
-------------------------------------------------------------------
[po śniadaniu, Josephine]
Kiedy wychodziłam już z pomieszczenia złapał mnie Michael, który wychodził zaraz za mną.
-Jose, zaczekaj! - stanęłam i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka. - Ubierz się ciepło. - uśmiechnął się zawadiacko i już go nie było. Zobaczyłam jeszcze w oddali jak rozmawia z jakimiś mężczyznami.
Ruszyłam do swojego pokoju. Przebrałam się i poprawiłam fryzurę. Wzięłam telefon i klucz do pomieszczenia, w którym aktualnie mieszkam. Akurat kiedy wychodziłam Michi był już blisko mojego pokoju.
-Gotowa? - zapytał.
-Gotowa. - odpowiedziałam pewnie. Wyszliśmy z hotelu, wcześniej powiadamiając sztab i skoczków.
Bardzo miło nam się chodziło. Śmialiśmy się, żartowaliśmy i dowiadywaliśmy się o sobie różnych (czasem dziwnych) rzeczy. Od jakiegoś czasu nigdy tak miło mi się z nikim nie rozmawiało. Serio.
Wróciliśmy po 20:00 i nie jedliśmy już kolacji. Nie chciało nam się po prostu. Lenie. (xdd)
Michael odprowadził mnie pod pokój i życzył dobrej nocy. Wzięłam szybki prysznic i zasnęłam z uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że jutro czeka mnie ciężki dzień, bo chłopacy mieli ostatnie treningi przed konkursem.
[Michi]
Moje poczynania idą zgodnie z planem. Jose powoli się we mnie zakochuje, a ja wygrywam zakład. Uwielbiam takie życie. Tylko skoki i udawane związki-to sprawia mi największą frajdę. Możliwe, że kiedyś się zmienię, ale nie dzisiaj, nie jutro, ani za miesiąc.
Ułożyłem się wygodnie w łóżku i zgasiłem lampkę, która stała na stoliku nocnym.
Robię dobrze?
Oczywiście, że nie debilu. Tylko ją zranisz, nic innego.
Chyba nie zakocha się we mnie na zabój?
Już się zakochała, Michi.
-Cholera.- powiedziałem na głos. Stefan już dawno spał. Nikt z naszej kadry nie wiedział o zakładzie. W sumie to nawet dobrze. Nie chcę, żeby dowiedzieli się i sprawili przykrość Jose.
Sam sprawiasz jej przykrość tym, że okłamujesz ją. Chociaż ona jeszcze nie wie.
Zamknij się już.
Zamknąłem oczy i szybko zasnąłem.
[Następny dzień, popołudnie, Josephine]
Konkurs zaczynał się za kilka godzin, a ja już musiałam latać tu i tam z papierami. Nie było czasu żeby usiąść i coś zjeść. Od samego rana chodzę głodna jak wilk. Od wczoraj nie miałam kontaktu ze skoczkami. Maja teraz treningi i czas wolny, a ja? Ja piszę coś dla trenera. W mojej pracy nie lubię tylko tego, że wszystko musi być punktualne i poukładane. Naprawdę za tym nie przepadam. Ughhh...
Siedziałam w końcu na powoli zapełniających się trybunach. Miałam już dość pracy na dziś. Zdecydowanie. Kiedy konkurs się zaczął oglądałam każdy skok z zaciekawieniem. Po pierwszej serii na podium usadowili się: Prevc, Stoch i Freund. Austriacy dopiero na miejscach 4-10. Niestety
W końcu podium diametralnie się zmieniło: Wellinger, Kraft i Kasai. Zeszłam do skoczków i pogratulowałam Andreasowi i Stefanowi. Noriaki gdzieś mi uciekł. Niemiec urzekł mnie swoim ślicznym uśmiechem. Mam jakąś dziwną słabość do blondynów.
-------------------------------------------------------------------
Heeeej!
Wracam po jakże długiej przerwie! Ale w końcu wracam :D
Teraz OBIECUJĘ, że posty będą pojawiać się co tydzień w soboty. Spróbuje je pisać w tygodniu, a jeżeli nie uda mi się zostaje piątek :))
Jak myślicie, czy Welli zmieni coś w życiu Jose? A może zakład nie wyjdzie na jaw? Tego dowiecie się w nowym rozdziale :))))
Pozdrawiam
Zuzia xoxo
P.S Napiszcie, czy podoba wam się taka długość rozdziałów :)
Rozdział pisany przy:
The Neighbourhood - No Grey
The Neighbourhood - Leaving Tonight
The Neighbourhood - Alleyways
Świetne... świetnie piszesz :D Bardzo przyjemnie i lekko się czyta :3 Kiedy mogę się spodziewać następnego, równie świetnego rozdziału? ^^
OdpowiedzUsuńHohoho... nie jestem pewna ;// Myślę, że wznowie pisanie w wakacje czy coś takiego, bo teraz ciągle mamy pozadawane jakieś prace domowe, projekty itp. Wyczekuj wiec nowego rozdziału po 26 czerwca :)))
UsuńPozdrawiam :)))
Rozumiem to dobrze... Świetnie, że mam na co czekać :D
Usuń